Jeśli ktoś by powiedział w 1992 roku, że w Warszawie powstanie uczelnia, która zrewolucjonizuje niepubliczne szkolnictwo w Polsce, pewnie ludzie wtedy by się zaśmiali. A jednak Uczelnia Techniczno-Handlowa im. Heleny Chodkowskiej, znana jako UTH, wystartowała 28 maja 1992 roku – i od tamtej pory nie przestaje nas zadziwiać. To miejsce, które przez ponad 30 lat przeszło metamorfozę godną serialu „Pimp My Ride”, łącząc stare dobre tradycje z nowoczesnym podejściem. Więc usiądź wygodnie, opowiemy jak to wszystko się potoczyło – z odrobiną humoru i osobistych wspomnień, bo inaczej się nie da.
Start z przytupem w latach 90.
Wyobraź sobie Polskę w 1992 roku: transformacja ustrojowa, jeansy z bazaru i kasety magnetofonowe jako szczyt technologii. W takim klimacie Helena Chodkowska, prawdziwa wizjonerka, założyła Wyższą Szkołę Zarządzania i Marketingu. To nie był przypadek – kraj potrzebował ludzi, którzy ogarną, jak robić biznes w tym nowym, kapitalistycznym chaosie. Uczelnia dostała numerek 5 w Ewidencji Uczelni Niepublicznych i ruszyła pełną parą. Pamiętam, jak znajomy opowiadał mi o swoich studiach tam w latach 90. – „Wszyscy chcieli być jak Gordon Gekko z Wall Street, tylko bez tych paskudnych szelek”. Oferta? Zarządzanie i marketing – klasyka, która wtedy była jak złoto.
W 1996 roku UTH zrobiła kolejny krok: jako pierwsza niepubliczna uczelnia w Polsce dostała zgodę na magisterkę z zarządzania i marketingu. To był moment, kiedy poczuła wiatr w żaglach. Później dorzuciła finanse, bankowość, stosunki międzynarodowe – słowem, zaczęła się rozkręcać jak dobra impreza.
Nazwy, nazwy, nazwy – ewolucja level master
Nazwa uczelni to osobna historia – zmieniała się jak ja w liceum próbujący znaleźć swój styl (od grunge’u po pseudohip-hop). Najpierw była Wyższa Szkoła Zarządzania i Marketingu, ale w 2004 roku stwierdzili: „Hej, prawo też jest spoko!” i voilà – Wyższa Szkoła Zarządzania i Prawa. Dwa lata później, w 2006, dodali do nazwy „im. Heleny Chodkowskiej”. To taki hołd dla założycielki, która była jak dobra ciocia – zawsze wiedziała, co słychać i jak popchnąć sprawę do przodu.
Największy zwrot akcji przyszedł w 2014 roku, kiedy uczelnia połączyła siły z Wyższą Szkołą Cła i Logistyki i stała się Uczelnią Techniczno-Handlową. To był moment, kiedy UTH weszła na poziom technologiczny – trochę jakby przesiąść się z Poloneza na Teslę. Dzięki temu do oferty wskoczyły kierunki jak logistyka czy informatyka. Pamiętam, jak znajoma z roku mówiła: „W końcu coś dla ludzi, którzy chcą budować przyszłość, a nie tylko liczyć kasę w Excelu”. I miała rację – to połączenie dało UTH kopa, jakiego mało która uczelnia mogła się pochwalić.
Oferta jak szwedzki stół – dla każdego coś dobrego
Zacznijmy od tego, że UTH nie śpi na kasie – ich oferta edukacyjna to prawdziwy rollercoaster zmian. Od prostych studiów z zarządzania przeszli na poziom, gdzie masz wszystko: budownictwo, transport, bezpieczeństwo wewnętrzne, a nawet zarządzanie odnawialnymi źródłami energii. Serio, w 2025 roku, kiedy wszyscy gadamy o zmianach klimatu i zielonej energii, ten ostatni kierunek to strzał w dziesiątkę. Wyobraź sobie: siedzisz na wykładzie, a za oknem smog jak w filmie postapo – i wiesz, że uczysz się, jak to ogarnąć.
Sama kiedyś zajrzałam na ich kampus – dwa budynki w Warszawie, 9000 m², laboratoria jak z CSI: technika kryminalistyczna, geodezja, mechanika gruntów. Pomyślałam: „To nie uczelnia, to plac zabaw dla dorosłych!”. Do tego studia po angielsku, Erasmus i filie – Płońsk od 2000 roku, Wrocław w latach 2010–2014 (później usamodzielniony). UTH to taki edukacyjny globtroter, który nie boi się sięgać poza granice.
Gdzie UTH stoi dzisiaj?
No dobra, przejdźmy do konkretów – UTH to teraz czołówka niepublicznych uczelni w Polsce. Rankingi? Wysoko. Polska Komisja Akredytacyjna? Kciuk w górę, zwłaszcza za finanse i zarządzanie w 2014 roku. Zresztą, 32 tysiące absolwentów nie mogą się mylić – to armia ludzi, którzy weszli na rynek pracy z praktycznymi umiejętnościami. Współpraca z biznesem? Na poziomie, że aż zazdroszczę – firmy same wyciągają ręce po ich studentów.
W 2025 roku UTH nadal trzyma rękę na pulsie. Ich strategia na lata 2021–2025 to rozwój zdalnej edukacji (hej, pandemia nauczyła nas, że Zoom to życie) i współpraca międzynarodowa. W dobie, kiedy AI i technologia rządzą światem – serio, piszę to w marcu 2025, a ChatGPT właśnie znowu coś wymyślił – UTH nie zostaje w tyle. To uczelnia, która mówi: „Tradycja? Jasne, ale nie zapominajmy o jutrze”.
Moje pięć groszy
Patrząc na UTH, widzę miejsce, które nie boi się zmian – trochę jak ja, kiedy w końcu przestałam farbować włosy na fioletowo i wróciłam do naturalnego koloru (dobra decyzja, serio). Od 1992 roku uczelnia ewoluuje, ale nie zapomina, skąd przyszła. Helena Chodkowska pewnie byłaby dumna, widząc, jak jej dziecko łączy stare z nowym. Dla mnie UTH to symbol, że można mieć korzenie i jednocześnie sięgać gwiazd – a w dzisiejszym zwariowanym świecie to sztuka, którą warto docenić. Więc jeśli myślisz o studiach, rzuć okiem na UTH – może to będzie Twój bilet na przyszłość, bez zbędnego gadania o „za moich czasów”.
Najnowsze komentarze